Pietruszko: Gra w Zagłębiu była spełnieniem marzeń
Rewanżowy mecz barażowy ze Stalą Mielec był zarazem ostatnim spotkaniem w miedziowych barwach naszego wychowanka. Tomasz Pietruszko od nowego sezonu występować będzie na Węgrzech, reprezentując siódmą drużynę minionych rozgrywek, Gyöngyösi Kézilabda Klub. O wszystkich latach spędzonych w Lubinie, najlepszych i tych słabszych momentach, sprawdzeniu sił w nowej lidze, możliwości gry przeciwko potentatom z Veszprem i Szeged rozmawialiśmy z Tomaszem Pietruszko.
Mężczyźni
Ostatni akord sezonu za nami. Zeszło z Was ciśnienie?
Na pewno tak, bo mecze barażowe o utrzymanie zespołu w najwyższej klasie rozgrywkowej nie są gatunkowo łatwe. Udźwignęliśmy razem ten ciężar i Zagłębie Lubin zostaje na kolejny sezon, tam gdzie jest miejsce klubu, czyli w Superlidze.
Jak podsumujesz barażowy dwumecz ze Stalą Mielec?
Każdy z nas wiedział, że czeka nas niełatwe zadanie i przekonaliśmy się o tym na własnej skórze, szczególnie przez pierwsze 15-20 minut w Mielcu, lecz uważam że dalsza część tego dwumeczu należała już do nas, co pokazują wyniki zarówno z pierwszego jak i drugiego spotkania. Udowodniliśmy, że to my jesteśmy zespołem z najwyższej klasy rozgrywkowej, a Stal jak na razie jest drużyną, która aspiruje do gry w Superlidze.
W środowym meczu mocno wspierali Was kibice. Jak się grało przy takim dopingu?
Muszę powiedzieć, że trybuny tego dnia były naszym ,,ósmym” zawodnikiem. Panowała świetna atmosfera na hali i bardzo dziękuje wszystkim za przybycie i głośny doping, bo naprawdę bardzo nam to pomogło w zwycięstwie w tym spotkaniu.
Dla Ciebie rewanżowy mecz ze Stalą był zarazem ostatnim w barwach Zagłębia. Po końcowej syrenie zakręciła się łezka w oku?
Towarzyszyły mi różne emocje po tym meczu. Z jednej strony ulga, że wygraliśmy zdecydowanie dwumecz o utrzymanie, z drugiej strony było mi smutno, że to ostatni mecz po tylu latach w barwach ukochanego klubu. Powiem szczerze, że w to wszystko wplątała się też radość ze względu na to, że na tym spotkaniu było wiele osób z mojej rodziny, przyjaciół których traktuje równie blisko, za co im bardzo dziękuje, bo zawsze są ze mną i wspierali mnie przez wszystkie lata gry w Zagłębiu. Wiem, że będą wspierać mnie w mojej dalszej przygodzie z piłką ręczną. Nie mówię żegnam lecz do zobaczenia.
Jesteś wychowankiem Zagłębia. Czym dla Ciebie była możliwość gry w pierwszej drużynie Miedziowych?
Możecie mi wierzyć lub nie, ale dla mnie gra w pierwszej drużynie Zagłębia Lubin była spełnieniem marzeń małego chłopca, który pewnego dnia powiedział sobie, że zrobi wszystko, żeby grać w drużynie u siebie w mieście. Między innymi dlatego w wieku 17 lat wyjechałem do Szkoły Mistrzostwa Sportowego w Gdańsku, bo chciałem przybliżyć się do spełnienia tego marzenia. Mówiłem to już moim przyjaciołom, rodzinie, znajomym i powiem i teraz - gdybym urodził się jeszcze raz, to na pewno został bym w tej drużynie do końca mojej sportowej przygody. Nadszedł jednak czas, w którym uważam, że jestem na tyle doświadczonym zawodnikiem, że chciałbym spróbować swoich sił w innej silnej lidze.
W seniorskim zespole spędziłeś osiem lat. Jak je wspominasz?
Oj, wydarzyło się naprawdę wiele przez te osiem lat. Szeroko się uśmiecham, wspominając ten czas, bo poznałem tu wielu kolegów, z którymi przeżywałem niezapomniane chwile i na pewno będę utrzymywał z nimi dalszy kontakt. Jestem też świadom tego że było wiele momentów, w których nasza gra nie przynosiła radości kibicom.
Do których wydarzeń będziesz wracał najczęściej?
Myślę, że pierwsze spotkanie jakie rozegrałem w barwach Zagłębia zostanie w mojej pamięci już do końca życia. Był to mecz w Kielcach także ówczesny trener od razu rzucił mnie na głęboką wodę, ale może dzięki silnemu zderzeniu z ligą nauczyłem się pływać. Spotkań, do których będą wracał jest oczywiście zdecydowanie więcej, chociażby jak mecze wygrywane w Głogowie, bądź mecz pucharowy w Puławach, gdzie nikt nie dawał nam szans a my wracaliśmy zwycięsko. (Marek Twój występ na środku autokaru będę pamiętał już zawsze (śmiech).
Przed Tobą nowe wyzwania, czyli liga węgierska…
Tak, od nowego sezonu będę zawodnikiem jednej z drużyn na Węgrzech. Uważam się za ambitnego człowieka i już na tyle doświadczonego, że chciałbym spróbować swoich sił w tej silnej lidze. Jaki to będzie miało skutek, to się okaże za kilka miesięcy.
W Polsce miałeś okazję grać przeciwko Vive i Wiśle. Teraz czekają Cię starcia z węgierskimi potentatami – Veszprem i Pick.
Uważam, że są to zespoły o podobnej klasie, które w każdym sezonie walczą o najwyższe cele, nie tylko w swoich ligach ale przede wszystkim w Europie. Rzucałem już bramki, grając przeciwko Vive oraz Wisły, pora sprawdzić się przeciw drużynom Veszprem i Pick.
Będziesz śledził wyniki Zagłębia?
Udam, że nie widziałem tego pytania bo odpowiedź jest oczywista – tak! Mimo, że odchodzę z drużyny, to zawsze będę jej kibicem i życzę moim kolegom jak najlepiej, a jestem przekonany o tym, że jeszcze nie raz zobaczymy się na hali, bądź na stadionie i pamiętajcie wszyscy – Było, jest i będzie! Zawsze Zagłębie!