
Górna: Każdy z medali ma swoją historię
Adrianna Górna o mistrzostwie Polski z KGHM Zagłębiem Lubin.
Kobiety
Wielkie gratulacje z okazji zdobycia mistrzostwa Polski. Jakie to uczucie zdobyć po raz kolejny ten najcenniejszy medal?
Jako sportowiec zawsze cieszę się z najwyższych trofeów. Cieszy mnie również to, że utrzymujemy zwycięską passę – nie mamy sinusoidy formy, tylko z roku na rok stajemy się coraz silniejszym zespołem i pokazujemy to na parkiecie. Dzięki temu znów zdobyliśmy złoty medal.
Mówi się, że ciężko wejść na szczyt, ale jeszcze trudniej się na nim utrzymać. Czy według Ciebie to prawda?
Uważam, że tak. Apetyt rośnie w miarę jedzenia. Kibice, zarząd – zawsze jest presja, by zdobywać trofea, więc tym bardziej cieszę się, że wytrzymujemy tę presję i zdobywamy kolejne tytuły dla nas, dla klubu i wszystkich związanych z Zagłębiem.
Z tych pięciu złotych medali, który najbardziej utkwił Ci w pamięci i jest Ci najbliższy?
Każdy z tych medali ma swoją historię i każdy jest ważny, dlatego trudno mi wybrać jeden, który jest najbliższy sercu. Wydaje mi się, że ten pierwszy był wyjątkowy, bo to mój pierwszy złoty medal i na pewno ma swoją historię. Ale pozostałe są równie cenne.
Do Zagłębia przyszłaś w 2017 roku. Pamiętasz moment podpisania kontraktu z klubem i swoje przybycie tutaj? Jak to wspominasz?
Tak, oczywiście, że pamiętam. Prezes klubu, Witold Kulesza, bardzo dobrze się mną zaopiekował od samego początku. Czułam, że jestem tutaj chciana – zarówno przez trenerki Bożenę Karkut i Renatę Jakubowską, fizjoterapeutę Rafała Gąseckiego, jak i całą ówczesną drużynę oraz ekipę z marketingu. Od razu poczułam się tu bardzo dobrze, co sprawiło, że wiedziałam – będę się czuła w Lubinie jak w domu i jestem tu już ósmy sezon.
Można powiedzieć, że Zagłębie ukształtowało również Ciebie jako zawodniczkę?
Tak, zarówno jako zawodniczkę, jak i człowieka. Przychodziłam do klubu jako młoda, niedoświadczona zawodniczka. Teraz można powiedzieć, że jestem „starą wyjadaczką”. Zostawiłam tutaj kawał zdrowia i serca.
Gra w Zagłębiu to nie tylko występy na ligowych parkietach, ale także możliwość pokazania się na europejskich arenach. W ostatnich latach Zagłębie występowało w EHF European League, a także w prestiżowej EHF Champions League.
Tak, każda zawodniczka marzy o takich rozgrywkach. To marzenie udało nam się spełnić w ubiegłym sezonie. W tym roku świetnie zaprezentowałyśmy się w Lidze Europejskiej i cieszę się, że pokazałyśmy, że jako przedstawicielki polskiej ligi potrafimy stworzyć silny zespół, zdolny do walki z najlepszymi.
Za Wami już 26 spotkań w Orlen Superlidze Kobiet, dwa mecze pozostały do końca. Wygrałyście aż 24 z nich. Czy można powiedzieć, że to niemal perfekcyjny sezon?
Zdarzyły się nam dwie porażki z zespołem z Lublina, ale uważam, że prezentowałyśmy się jako bardzo równy zespół. Mimo wymagających meczów w EHF European League nie przytrafiła nam się żadna „wpadka” w lidze z zespołami walczącymi o inne cele niż my. To właśnie zadecydowało o tym, że mistrzostwo znów trafiło do Lubina.
Przed Wami walka o kolejny puchar – w dniach 17–18 maja w Kalisz Arenie zagracie o Puchar Polski. W teorii trafiłyście na najłatwiejszego rywala, Piotrcovię Piotrków Trybunalski. Ale wiadomo, że w półfinale nie ma już słabych zespołów.
Trzeba pamiętać, że to tylko jeden mecz, a tylko zwycięzca naszej pary zagra w finale. Rywalki z pewnością postawią wszystko na jedną kartę i będą chciały nas pokonać. Wierzę jednak, że nasze doświadczenie i umiejętności zadecydują na naszą korzyść.
Mistrzostwo Polski to także gwarancja udziału w sierpniowym Superpucharze Polski, który odbędzie się w Atlas Arenie w Łodzi. W zeszłym roku pierwszy historyczny puchar padł naszym łupem. Jak oceniasz pomysł rozgrywania takiego meczu?
Uważam, że to ciekawa inicjatywa – coś nowego i innego. A jak coś jest nowe, to od razu staje się interesujące, szczególnie dla kibiców. To ważne, żebyśmy rozwijali się jako dyscyplina w Polsce, a takie wydarzenia zdecydowanie temu służą. Dla nas, zawodniczek, to również cenne doświadczenie.
Na zakończenie sezonu zagracie we własnej hali z PGE MKS FunFloor Lublin. Będzie to jednocześnie koronacja zespołu, wieńcząca kolejny mistrzowski sezon Zagłębia.
Słowa nie oddadzą tego, co dzieje się podczas meczów z Lublinem. A fakt, że będzie to mecz koronacyjny, dodaje dodatkowej motywacji – zarówno nam, jak i kibicom. Chciałabym serdecznie zaprosić wszystkich kibiców na to spotkanie – to ostatnia okazja w tym sezonie, by zobaczyć nas na parkiecie. Emocji na pewno nie zabraknie, będzie można wspólnie cieszyć się z mistrzostwa i zrobić sobie z nami pamiątkowe zdjęcie. Z całego serca zapraszam na ostatni mecz ligowy w hali RCS!